KB #53 Jak oswajam groźne słowa

[Poniższy wpis bierze udział w 53. edycji Karnawału Blogowego RPG, której opiekunką jest Szpon.]

Feminizm. Seksizm. Dyskryminacja. Od czasu pamiętnych, wyjątkowo gorących dyskusji, dotyczących miejsca kobiet w RPG-owym fandomie to słowa brzmiące co najmniej równie przerażająco, jak “teraz wszyscy giniecie” albo “w nocy ktoś ukradł cały wasz ekwipunek”. Te ostatnie, kiedy padają na sesji sprawiają, że nagle atmosfera robi się gęsta i napięta, z oczu siedzących przy stole graczy zaczynają sypać się błyskawice, zaś z ust pełne niechęci komentarze.

Zależy mi na tym, aby na moich sesjach wszyscy dobrze się bawili i z tygodnia na tydzień wciąż chcieli więcej i więcej RPG-owania w moim towarzystwie, dlatego zagrania takie, jak Total Party Kill i magicznie znikający ekwipunek wyrzuciłam ze swojego repertuaru “sztuczek Mistrza Gry” wiele lat temu. Z podobnych względów wymazałam ze swojego słownika wymienione na początku tekstu wyrazy-klątwy. Kiedy je wypowiadam bezwiednie, bez względu na ton mojego głosu, gestykulację i wyraz twarzy, rzucam na siebie dziwną iluzję.

Tak samo dzieje się w przypadku “Kamienie spadają, wszyscy umierają”. To krótkie zdanie ma w sobie podobną, magiczną moc. Sprawia, że kumpel po drugiej stronie stołu w oczach graczy zmienia się w potwora, który bezzasadnie zdecydował się odebrać im ich wypieszczone postaci i zagarnąć dla siebie cały sesyjny fun. To słaba zagrywka, więc reakcja graczy zupełnie mnie nie dziwi - mają pełne prawo być wkurzeni i sfrustrowani. A nawet obrzucić MG resztką czipsów.

Nie sądzę jednak, abym mówiąc, dajmy na to, “czuję się dyskryminowana” lub, dla przykładu, “jestem feministką” robiła coś równie złośliwego. Niemniej, co ciekawe, nagle w oczach rozmówcy zaczynam jawić się, jako wielka, gruba i brzydka baba. Do tego pewnie wiecznie samotna, zła na cały świat i otoczona stadem kotów. Prawdę mówiąc, gdybym rzeczywiście tak wyglądała przypuszczam, że bałabym się spoglądać co rano w lustro, a mój pies nigdy nie przychodziłby do mnie na zawołanie.

Z pewnością nie miałabym też specjalnej ochoty z kimś takim rozmawiać. Nie mówię więc “feminizm”, nie krzyczę o dyskryminacji, rzadko zdarza się, że choćby odważę się wyszeptać “seksizm”. Zamiast strzępić język po prostu robię swoje.

Zresztą, jak ktoś słusznie zauważył, RPG-i są dla ludzi, a zatem dla wszystkich. Bo chyba wszyscy zgodzą się ze mną, że kobiety są ludźmi. Nie ma więc najmniejszego sensu robienie z ich obecności w fandomie wielkiej afery i tworzenie wyimaginowanych problemów. Zamiast dyskutować i przy okazji obrzucać się barwnymi określeniami (waginofanatyczka!) lepiej wprowadzać te mądre słowa w czyn: prowadzić sesje, jeździć na konwenty, pisać niezbyt poczytnego bloga, sędziować w jednych konkursach, a startować w drugich. To jest prawdziwe RPG-owanie i prawdziwy fun. Na tym właśnie staram się skoncentrować. Niejako przy okazji pokazuję przewijającym się w okolicy mężczyznom, którzy jeszcze w to wątpią, że kobieta to pełnowartościowy członek RPG-owej społeczności. Bez zbędnych, groźnych słów.

W tym momencie powinnam napisać coś w stylu “i to samo Wam, drogie czytelniczki oraz drodzy czytelnicy, polecam”, a następnie kliknąć “publikuj” i wyłączyć laptopa. Niespodzianka, nic z tego! Oczywiście, wszystkim serdecznie polecam czerpanie radości RPG, zamiast wdawania się w bezsensowne dyskusje, pozwolę sobie jednak dodać do tego krótką, zabawną historyjkę, ilustrującą ten nieistniejący problem, o którym tyle już zdążyłam powiedzieć.

Świetnie bawiłam się podczas tegorocznego Pucharu Mistrza Mistrzów. Polcon 2013 był szalenie intensywny, pełen pozytywnych wrażeń i ogromnych emocji. Mogłam nie tylko poprowadzić fajne sesje dla świetnych graczy, lecz również uzyskać cenne, krytyczne uwagi od szanowanych członków fandomu. Bo przecież żaden PMM-owy sędzia nie wziął się z powietrza, ani nie wypadł sroce spod ogona - to reprezentanci stowarzyszeń, zajmujących się promowaniem fantastyki i gier fabularnych, którzy znają się na rzeczy. Świetna sprawa.

Od jednego z sędziów usłyszałam wtedy nieco dziwny, a jednak bardzo wartościowy komplement, który na długo zapamiętam: “Do tej pory nie wierzyłem, że kobieta jest w stanie poprowadzić dobrą sesję. Ty udowodniłaś mi, że jest inaczej.”

Tylko dlaczego w ogóle musiałam to udowadniać?