Pierwsza wizyta w Królestwie

share and show love
Nie mogę uwierzyć, że musiało minąć aż sześć edycji, żeby wreszcie udało mi się dotrzeć na Grojkon. Mieć pod nosem świetny konwent i nigdy się na nim nie pojawiać - z Krakowa do Bielska-Białej jest przecież śmiesznie blisko - to ten poziom lenistwa, który powinien być karany ustawowo.


Czas i miejsce

Siódma edycja Grojkonu odbyła się w ostatni weekend kwietnia w budynku bielskiej Akademii Techniczno-Humanistycznej. Pierwsze, co należy powiedzieć, to że budynek sprawdził się wyśmienicie. Pod względem lokalizacji Grojkon bije na głowę chyba wszystkie konwenty, na jakich dotychczas byłam. Wprawdzie kampus ATH znajduje się - szczególnie biorąc pod uwagę częstotliwość kursowania autobusów - w sporym oddaleniu od centrum miasta, jednak pod za tym drobnym mankamentem Akademia ma same plusy. Przede wszystkim, okazała się idealna dla przybyłej do Bielska liczby konwentowiczów - zarówno pod względem rozkładu pomieszczeń, jak i wielkości. Mimo 1300 uczestników nie było tłoku, a jednocześnie korytarze nie świeciły pustkami, co pozwalało poczuć tę specyficzną, konwentową atmosferę, którą tak skutecznie zabijał układ pomieszczeń w słynnym budynku SGGW. Program odbywał się nie tylko w salach wykładowych - przypominających raczej te z liceów, niż uczelni wyższych - i aulach, lecz również położonych przed budynkiem błoniach. To z pewnością miało wpływ na rozładowanie ewentualnego tłoku, jednak trzeba przyznać, że niedzielne załamanie pogody niewiele w tej kwestii zmieniło. Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem była stołówka. Była długo dostępna, oferowała całkiem szeroki zestaw dań i pyszne kanapki w przystępnych cenach oraz możliwość spożywania posiłków na tarasie z pięknym widokiem na góry. Na dodatek, obsługiwał ją bardzo miły personel. Ci, którzy nie zdążyli dotrzeć do stołówki przed jej zamknięciem ratowały gęsto rozmieszczone automaty z batonikami i kawą.
W wolnej chwili można było nie tylko zjeść, ale również przyłożyć głowę do poduszki. Dla uczestników nocujących na terenie konwentu wydzielono kilka sal sypialnych, a w określonych godzinach udostępniono im prysznice (niestety, w innym budynku). Do dyspozycji (za dodatkową opłatą, oczywiście) był także położony w pobliżu ATH camping “Ondraszek”, gdzie bujnie kwitło nocne życie RPG-owców. Dla najbardziej wymagających istniała też opcja pokoju w hotelu, nie wiem jednak, czy ktokolwiek się na nią skusił.


Organizacja

Po pierwszym wpisie dotyczącym Złotych Kości należałoby pewnie spodziewać się tu niezbyt pochlebnych opinii, tymczasem sam konwent - w oderwaniu od konkursu na najlepszego Mistrza Gry - oceniam bardzo dobrze.
Akredytacja działała całkiem sprawnie - nawet, jeżeli tworzyły się kolejki były szybko rozładowywane. Pewnym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że kolejka dla osób, które nie rejestrowały się przez Internet była dłuższa, niż dla tych, które zdecydowały się to zrobić - nie jest to jednak wada, a ciekawostka. Na właściwych danym blokom piętrach umieszczono tablice, na których można było zapisywać na sesje, LARP-y i rozmaite warsztaty. Wszelkie zmiany w programie ogłaszano na tyle wyraźnie, żeby nie były problemem, było ich zresztą bardzo mało. Warto dodać, że informator konwentowy był wydrukowany na zaskakująco dobrym papierze i rzeczywiście pomagał się zorientować w konwentowych atrakcjach. Poza standardowymi opisami poszczególnych punktów zawierał też - wydrukowaną na osobnej kartce - tabelką programową oraz czytelną mapę budynku. W przypadku niektórych prelekcji wspomnianych opisów zabrakło, trudno jednak wyrokować, czy padły one ofiarą chochlików drukarskich, czy opóźnień ze strony prelegentów. Poza tym jednak nie udało mi się zauważyć większych niedociągnięć.


Atrakcje

Jadąc na Grojkon byłam zupełnie nieświadoma skali tego konwentu, toteż program pozytywnie zaskoczył mnie sporą ilością atrakcji i bloków.
Poza standardowymi blokami tematycznymi - literackim, w którym brylowali goszczący na konwencie pisarze i RPG, zdominowanym przez jak zawsze rewelacyjny Lans Macabre - w programie znalazły się między innymi blok kultury japońskiej i warsztaty kuglarskie. Szczególnie te ostatnie wzbudziły mój entuzjazm - wprawdzie nie udało mi się dotrzeć na żadną z oferowanych przez ten blok atrakcji, jednak ci szczęśliwcy, którzy na nie trafili wydawali się naprawdę dobrze bawić, na przykład podczas nauki żonglowania. Na błoniach przed budynkiem rozlokowano ogólnodostępne atrakcje - między innymi wioska rycerską czy strzelnicę ASG. Tam również odbyła się Bitwa o Bielsko. Gdyby nie łaskawość pogody te punkty programu mogłyby nie wypaść najlepiej, jednak dzięki sprzyjającej aurze znalazły naprawdę wielu zwolenników. W wiosce rycerskiej zawsze kręciło się mnóstwo ludzi, sporą popularnością - co można było ocenić po szybko malejącej liczbie dostępnych dań - cieszyła się karczma średniowieczna, serwująca takie przysmaki, jak jajecznica mnichów żebrzących. Poza tym - jak chyba na każdym konwencie - można było zagrać w gry planszowe, konsolowe oraz wziąć udział w LARP-ach, sesjach RPG i rozmaitych konkursach, a także wcielić się w rolę załoganta statku kosmicznego, dzięki symulatorowi Artemis.
Posunięciem, za które organizatorom Grojkonu należą się gromkie brawa jest wprowadzenie rodzinnej akredytacji i osobnego bloku dla najmłodszych uczestników. Pomysł sprawdził się wyśmienicie, przyciągając na konwent sporo rodziców z dziećmi - zarówno dzieci zainteresowane fantastyką, zbyt małe, by pojawić się na imprezie bez rodziców, jak i fantastów, którzy dopiero próbowali wciągać potomstwo w swoje hobby.
Ktoś, kto przyjechał na Grojkon przede wszystkim dla programu z pewnością się nie zawiódł, nawet, jeżeli atrakcji było nieco mniej, niż w przypadku RPG-owych gigantów, takich, jak Avangardy, czy Pyrkony. Sama kręciłam się przede wszystkim w okolicach bloku RPG, wybierając pomiędzy prelekcjami chłopaków z Lans Macabre i ich zacną konkurencją. Moje grojkonowe perełki to:

“Jak napisać/wydać/sprzedać grę RPG?” lucek i Darken
Prelekcja wprawdzie nie do końca na temat, za to pełna anegdot i świetnie poprowadzona - dawno nie śmiałam się tak bardzo, więc nie żałuję, że wciąż mam raczej niewielkie pojęcie o wydawaniu gier RPG [1].

“Retrospekcje i sny w RPG” Scobin
Scobin - jak zawsze świetnie przygotowany i konkretny - starał się pokazać, jak można wykorzystać na sesjach retrospekcje i sny w celu lepszego charakteryzowania bohaterów graczy. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zdecyduje się przedstawić swoje pomysły na jakimś konwencie, bo na Grojkonie publika nie dopisała i momentami w natłoku pytań miał problemy z dojście do głosu. Mimo to salę opuściłam z kilkoma pomysłami, z których z pewnością skorzystam podczas swoich sesji.

“Przetrwaliście zagładę” gra autorstwa Darkena, prowadzona przez lucka
Poza programem miałam przyjemność wypróbować zapowiadaną grę Darkena - “Przetrwaliście zagładę”. Wygląda na to, że może dość szybko znużyć RPG-owych zgredów, jednak, zgodnie z intencją autora, doskonale sprawdzi się, jako sposób wprowadzenia nowych osób w świat gier fabularnych.


Podsumowanie

Grojkon to naprawdę fajny konwent - żałuję, że odkryłam go tak późno i obiecuję sobie, że teraz, kiedy już wiem, jak wiele omijało mnie przez ostatnich kilka lat, stanę się jego stałym bywalcem. Cóż tu dużo mówić, organizatorzy pokazali, że mają możliwości i umiejętności, aby w 2014 roku godnie przyjąć Polcon.


Odrobina prywaty

Pora na to, czego nikt nie lubi, a bez czego żadna relacja z konwentu nie byłaby kompletna - dobre słowo dla bliższych i dalszych znajomych.
nimdil - za “Jak to nie startujesz? To po jaką cholerę ja w ogóle przyjechałem na ten konwent?”.
lucek - za nieomylność i zdradzenie tajników wydawania RPG-ów.
Krzyś - za dotrzymywanie towarzystwa, rozmowy, a także doprowadzenie na konwent i do Złotych Kości.
Jade - za łaskawe dla mojego wizerunku zdjęcia (polecam rzucić okiem na fotorelację jej autorstwa).
Specjalne podziękowania należą się wydawnictwu Galmadrin, które podarowało mi swój najnowszy produkt - GASLIGHT - Cthulhu w świetle gazowych latarni.


[1] Zdecydowanie więcej dowiedziałam się w tej kwestii już po prelekcji, w konwentowych kuluarach.

1 komentarz:

comments