Pamiętam, że kiedy opuszczałam teren konwentu po zakończeniu pierwszej edycji Lajconika, organizatorzy żegnali mnie, obiecując, że druga obędzie się wcześniej, niż można by się spodziewać. Odetchnęłam z ulgą, kiedy okazało się, że istotnie, Lajconik powróci na wiosnę. Byłoby okrutne kazać uczestnikom czekać na ten świetny konwent cały rok.
Kiedy w sobotę rano ruszyłam w stronę Ronda Mogilskiego, wyobrażałam sobie uczestników, wpadających na siebie na korytarzach, tłok na schodach i zdesperowanych graczy, bijących się o miejsca na sesjach. Podobnie, jak w przypadku edycji październikowej, większość atrakcji miała odbywać się się w raczej niewielkim budynku Młodzieżowego Centrum Kultury Grunwaldzka 5, a impreza została lepiej rozreklamowana i wszystko wskazywało na to, że zjawi się znacznie więcej osób. Szczęśliwie, żadna z moich apokaliptycznych wizji nie sprawdziła się. Tym razem organizatorzy dysponowali również lokalem Stowarzyszenia Siemacha, który zapewnił akurat odpowiednią ilość dodatkowych metrów kwadratowych. Dzięki temu, mimo że pojawiło się więcej uczestników niż ostatnio, wszyscy mogli znaleźć miejsce do grania. MDK dzieliło od Siemachy raptem kilka metrów, więc nawet wyjątkowo częsta konieczność krążenia między budynkami nie była niewygodna.
Poza tym, można było udać się na piwo do konwentowej knajpy, Artefaktu, a w zmyślnie umieszczonej w środku dnia godzinnej przerwie pomiędzy sesjami, w pobliskim barze mlecznym zjeść pożywny, śmiesznie tani i w miarę smaczny obiad.
Pewnym problemem, znanym już zresztą z października, była kwestia noclegów. Po godzinie 20 uczestnicy musieli przenieść się do klubu Jędruś, by móc grać dalej i wreszcie na chwilę przyłożyć głowy do poduszek. Ten zaś, niestety, jest położony dość daleko – na tyle, że zniechęcona dystansem i aurą, nie zdołałam tam dotrzeć.
Organizacja
W sobotę akredytację otworzono z drobnym opóźnieniem, jednak poza tym drobnym szczegółem nie zauważyłam żadnych niedociągnięć. Organizatorzy byli wszędzie, służąc pomocą, wyjaśnieniami, kawą, herbatą, wodą, stosami czystych kartek i profesjonalnie zaostrzonych ołówków. Informacje o zmianach, czy kartki wskazujące drogę, wypisane czerwonym markerem rzucały się w oczy tak, jak powinny. Dla mnie Lajconik to konwent na medal, chociaż przyznaję, że uczestnictwo w czterech sesjach skutecznie uniemożliwiło mi wyłapanie jakichkolwiek potknięć.
Atrakcje
Podobnie, jak rok temu na konwencie nie odbyła się ani jedna prelekcja, jednak tym razem „program” nie ograniczał się jedynie do sesji RPG. Oferta dostępnych atrakcji została rozszerzona o blok konkursowy i blok sesji dla młodzieży. Ten ostatni prowadzili organizatorzy obozów RPG Orion. Sama nie wiedziałam żadnej z prowadzonych przez nich sesji, słyszałam jednak, że oceniali je bardzo pozytywnie. Mam też nadzieję, że udało im się na dłużej zainteresować grami fabularnymi kilkoro młodych ludzi. Nieco starsi konwentowicze także mieli w czym wybierać. Można było zagrać nie tylko w klasyki, takie jak Warhammer, czy Świat Mroku, lecz również całkiem sporo gier indie. Dodatkowo, Mistrzowie Gry zmuszeni do improwizacji mieli nieco ułatwione zadanie, dzięki działającej w Games Roomie wypożyczalni podręczników.
Moje sesje
Ze względu na ostatnie problemy zdrowotne nie zdążyłam nic przygotować, ale udało mi się chwilowo zaspokoić głód grania. Wzięłam udział w czterech sesjach, z czego w trzech przypadkach systemy były dla mnie zupełną nowością. Działałam w myśl zasady: Świat Mroku nigdy nie jest zły, ale warto także spróbować czegoś nowego.
Covenant, MG: nid
Gra autorstwa Matta Machella wydana w 2006 roku o długo wyczekiwanej Apokalipsie, która ku zdziwieniu wszystkich zainteresowanych ostatecznie nie nastąpiła. Była to zdecydowanie najlepsza sesja, jaką zagrałam na konwencie, co więcej, gdybym nagle miała skończyć kampanię w WoD-a, którą aktualnie prowadzę, Covenant byłby bardzo mocnym kandydatem do kolejnej. Absolutnie muszę to mieć.
Fiasco, MG: pempol
Dostrzegam potencjał, jaki kryje w sobie Fiasco, mam jednak wrażenie, że to system, w który należy grać przede wszystkim w grupach znajomych, znających swoje poczucie humoru, aby poziom absurdu nie przekroczył granicy akceptowalności jednego z graczy. Chętnie wypróbuję kiedyś Fiasco ze swoją krakowską drużyną.
Podziemia N'Kai, MG: nid
Bardzo losowy dungeon crawl, mieszający wszystkie możliwe konwencje, charakteryzujący się dużą ilością wszelkiego rodzaju tabelek i równie dużą śmiertelnością bohaterów graczy (sama zginęłam dwa razy). Było niesamowicie śmiesznie i chociaż nie jest to gra, przy której mogłabym zostać na dłużej, chętnie zagram jeszcze kilka sesji.
Podsumowanie
Dzięki Krakowskiej Sieci Fantastyki miasto zyskało świetną, nastawioną na granie imprezę. Pozostaje mieć nadzieję, że KSF nie tylko nie porzuci tej inicjatywy, lecz najdalej za pół roku uraczy nas kolejną, trzecią już edycją. Ja już nie mogę się doczekać.
Garść statystyk
Podczas zakończenia konwentu organizatorzy ujawnili, że na Lajconika przyjechało 169 uczestników, którzy zagrali w około 40 sesjach (w tym 32 zgłoszonych wcześniej). Na dokładniejsze cyfry trzeba będzie poczekać kilka dni.
Odrobina prywaty
Pozdrawiam wszystkich
MG, u których miałam przyjemność zagrać (nid, pempol,
Deskath, dzięki za świetną zabawę!), współgraczy, znajomych,
na których udało mi się wpaść, biegając z jednej sesji na drugą
(Jade, Cooperatorze, miło było Was spotkać!) i wreszcie
organizatorów oraz obsługę (Ertai, Aeth, Tytusie i spółko, naprawdę możecie być z siebie dumni!). Osobne podziękowania należą się pewnej elfce
za melczne cappuccino i herbatę.
PS. O tym, że wszyscy bawiliśmy się wyśmienicie, możecie przekonać się, oglądając zdjęcia z konwentu na lajconikowym facebooku.
Było super! Bardzo mnie cieszy, że również bawiłaś się dobrze. Szkoda, że po raz kolejny nie udało mi się trafić na Ciebie i zamienić chociaż kilku słów.
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że lajconikowe budynki bardzo sprzyjają spokojemu graniu (osoby niegrające nie przeszkadzają), jednak będąc zmakniętym w małym pokoiku i skoncentrowanym na grze raczej trudno jest kogoś spotkać. :P
OdpowiedzUsuńMoże uda się na Avangardzie, na której mam nadzieję się pojawić.
Nawiasem, gratuluję loteryjnej wygranej! :)
Cieszę się bardzo, że się podobało! Też wynieśliśmy z imprezy mnóstwo pozytywnych wrażeń, które - mam nadzieję - się nie zmarnują ;)
OdpowiedzUsuńOficjalne statystyki już wkrótce!