De Profundis na językach

share and show love
Dwa słowa o edukacji

Wszyscy wiemy, że nauka języka obcego wiąże się z opanowywaniem różnych umiejętności, w tym pisania, a także z przyswojeniem pewnego zasobu słownictwa, dotyczącego przede wszystkim konkretnych bloków tematycznych. Jest to, oczywiście, związane z wymaganiami egzaminacyjnymi – każdy, kto ma za sobą choćby maturę na pewno potrafi długo rozprawiać na temat ekologii, czy spisać długą listę powodów, dla których za wszelką cenę należy chronić lasy deszczowe. Niestety, z moich doświadczeń wynika, że taka wiedza, jakkolwiek cenna podczas egzaminu, rzadko przydaje się w prawdziwym życiu. Bo przecież, jeśli będziemy mieli przyjemność rozmawiania lub korespondowania z native speakerem, który podziela nasze zainteresowania, dyskusje będą dotyczyć RPG-ów (lub innych równie interesujących tematów), a nie ochrony środowiska. W związku z tym, zakładając, że języka uczymy się dla siebie, a nie dla oceny na świadectwie / w indeksie może warto spróbować połączyć przyjemne z pożytecznym? Przecież zamiast wkuwać listy słówek i pisać kolejne wypracowania na standardowe tematy można sięgnąć po De Profundis!


Dla kogo?

Proponowane przeze mnie rozwiązanie przyda się przede wszystkim osobom nieśmiałym, niepewnym swoich umiejętności językowych, które obawiają się kontaktów z native speakerami lub mają do nich utrudniony dostęp, ze względu na niszowość języków, jakich się uczą. A także wszystkim tym, którzy po prostu lubią pisać w języku innym, niż ojczysty.
Oczywiście, zabierając się do tego rodzaju gry, trzeba wziąć poprawkę na swój poziom językowy, aby to, co w zamierzeniu miało być dobrą zabawą nie zamieniło się w torturę. Przypuszczam, że nie jest to zabawa dla debiutantów, którzy potrafią jedynie poprawnie sklecić kilka podstawowych zdań. Natomiast osoby średnio-zaawansowane i zaawansowane będąc mogły całkiem fajnie się bawić, przy okazji ćwicząc pewne kompetencje językowe.


Po co?

Grając w De Profundis będziemy mogli doszlifować przede wszystkim umiejętność pisania w danym języku obcym, lecz również rozumienia tekstu czytanego (w końcu będziemy nie tylko pisać, ale też otrzymywać listy), a także poszerzyć swój zasób słów. Zwracam uwagę szczególnie na ten ostatni aspekt, który może wydawać się nie do końca oczywisty. Wierzcie mi, w jednym liście możecie zawrzeć więcej niestandardowych, rzadko spotykanych słówek niż w niejednym typowo szkolnym wypracowaniu. Dodatkowo, każdy dłuższy tekst umożliwia użycie rozmaitych funktorów zdaniotwórczych. Zapewniam, używanie tych często niepozornych słówek w swoich wypowiedziach robi bardzo dobre wrażenie na egzaminatorach, dlatego naprawdę warto o nich pamiętać.


Jak się za to zabrać?

Powoli, małymi kroczkami. Z doświadczenia wiem, że pełne rozmachu samodzielne inicjatywy edukacyjne szybko umierają na słomiany zapał, więc nie warto rzucać się na głęboką wodę.
Z tego względu, lepiej grać we współczesnych realiach; dzięki temu unikniemy konieczności stylizowania języka, która może okazać się zbyt dużym wyzwaniem, szczególnie dla osób średnio-zaawansowanych.
Warto również wstępnie ustalić dozwoloną długość listów. Niech nie będą to niekończące się elaboraty – w takiej formie, nawet po polsku, DeP może szybko się nudzić, a trzeba pamiętać, że gra w języku obcym może wymagać więcej wysiłku, choćby ze względu na konieczność zerkania do słowników.
Dobrym pomysłem jest także powzięcie pewnych założeń, bardziej szczegółowych, niż „napiszę fajny list”. Jeśli jest jakiś konkretny blok słownictwa, który chcielibyśmy sobie przyswoić, starajmy się w każdym liście użyć przynajmniej kilku słówek z tej listy. Zwracam przy tym uwagę na to, że bierne rozumienie znaczenia danego słowa, a umiejętność samodzielnego używania go w różnych kontekstach to dwie różne kompetencje. Podobnie jest z gramatyką – nie wystarczy wiedzieć, co oznacza dana konstrukcja, trzeba jeszcze potrafić ją poprawnie wykorzystywać. Tego rodzaju rzeczy zawsze łatwiej przyswajamy w znanych nam, przez nas samych wymyślonych kontekstach niż tych podanych przez podręcznik/ nauczyciela, które niejednokrotnie są nam zupełnie obce.


Na zachętę

De Profundis ma to do siebie, że wymaga od graczy wiele cierpliwości; zapewne będzie potrzeba jej jeszcze więcej, jeśli zdecydujemy się grać w języku obcym. Niemniej, może warto spróbować. Pomijając wszystkie praktyczne aspekty takiego rozwiązania... Czy to nie klimatyczne, kiedy bohater pokroju Sherlocka Holmesa pisze po angielsku, a ktoś w typie Herkulesa Poirot po francusku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

comments