Pierwszą książką, która przyciągnęła mnie do fantastyki był „Uczeń” autorstwa Julie V. Jones. Nie w tym rzecz, że wcześniej nie lubiłam tego rodzaju literatury – po prostu tamta powieść pokazała mi, że może ona występować również w brutalnym, realistycznym wcieleniu, co ogromnie mi się wtedy spodobało. Tom, który do tej pory traktuję niczym największy skarb, kupiłam w jednym z krakowskich hipermarketów na stoisku z tanią książką. Za 5 zł. To był kompletny przypadek. W tym pięknym, zamierzchłym okresie mojego życia miałam dużo wolnego czasu i czytałam wszystko, co tylko wpadło mi w ręce, a że lektury akurat mi się wyczerpały...
Czytelnicze sentymenty
Pierwszą książką, która przyciągnęła mnie do fantastyki był „Uczeń” autorstwa Julie V. Jones. Nie w tym rzecz, że wcześniej nie lubiłam tego rodzaju literatury – po prostu tamta powieść pokazała mi, że może ona występować również w brutalnym, realistycznym wcieleniu, co ogromnie mi się wtedy spodobało. Tom, który do tej pory traktuję niczym największy skarb, kupiłam w jednym z krakowskich hipermarketów na stoisku z tanią książką. Za 5 zł. To był kompletny przypadek. W tym pięknym, zamierzchłym okresie mojego życia miałam dużo wolnego czasu i czytałam wszystko, co tylko wpadło mi w ręce, a że lektury akurat mi się wyczerpały...
Mikołaj RPG: and the winner is...
Drogi Mikołaju i Pani Mikołajowo,piszę ten email z plochą nadzieją, że macie internet na swoim dalekim Biegunie czy tam w Laponii, czy gdzie. Jakbyście nie mieli, to mam kolegę co sprzedaje bardzo atrakcyjne pakiety internetu radiowego, a nawet satelitarnego. Jak cos, daj znać, podzielimy się prowizją :)Ale przejdźmy do rzeczy. Piszę bo byłem grzeczny przec cały rok, nie dokuczałem Blanche a nimdilowi tylko troszkę, ale on się nie gniewa. Poza tym ja w dobrej wierze tak. W kazdym razie, Wszechmocny Mikołaju, wiem że widzisz wszystko, kto byl grzeczny a kto nie, i wiem że widzisz też, że jestem największym możliwym (tzn takim, żeby to nie podpadało pod prześladowanie :) ) fanem pani Mikołajowej i zawsze pierwszy lecę polecać jej blogi i w ogóle.No i na dodatek dzięki Pani Mikołajowej i jej zachwalaniu na Polterze Castle Falkenstein wciągnąłem się i zdobyłem wszystkie pdfy i czytam sobie - ale ciężko mi czytać przed laptopem, a poza tym wierzę w magię papieru. Dlatego też, jak będziesz patrzył drogi Wszechmądry Mikołaju na listę kto był najgrzeczniejszy i najbardziej zasługuje na Prezent, to na pewno na górze listy, z pewnością na samym jej szczycie znajdziesz mnie, zigzaka.Bardzo bym się jako zigzak ucieszył z takiego Prezentu, mógłbym go uwielbiać i trzymać na półce i zaczytywać się nim i zrobiłbym mu nowe szycie u introligatora, zeby był ładny i zdrowy, i bym dbał o niego i na pewno byłby używany do grania. A jak Mikołaj nie wierzy, to ja mogę kiedyś na Biegun przyjechać i Mikołajowi i Pani Mikołajowej poprowadzić.I wogóle to mnie tak zainspirowała akcja Mikołajstwa, że sam postanowiłem się przyłączyć i wymyśliłem takie coś - wrzucę na poltka ogłoszenie jak Pani Mikołajowa dzisiaj, że oddam na Gwiazdkę komuś podręcznik do Warhammera 2 ed. Ten co się zgłosi, powinien się zadeklarować, że da coś następnemu, który się zgłosi. To będzie warunek żeby prezent otrzymać. Zgłaszający zaś znów zadeklaruje, że coś odda... Fajny pomysł? Taki w świąteczno-obdarowywaniowym klimacie :)A wogóle, to żeby na pewno nie poszedł ba Allegro i żeby Pani Mikołajowej nie pękło dobre serce, to najlepiej, przenajlepiej to dać mnie, bo ja na pewno nie sprzedam, a jeszcze jak będzie z dedykacją od Pani Mikołajowej z domu Blanche dla zigzaka to juz w ogóle na dwa tryliardy procent zostanie ze mną :)A i pamiętałem o imieninach ostatnio! :)Pozdrawiam,I wesołych, rpegowych i szczęśliwych Świąt!
PS. Niestety, elfy zgubiły gdzieś notes z adresami grzecznych dzieci, więc musisz się z nami skontaktować w sprawie przesyłki, zigzaku.
All I want for Christmas
Mikołaj RPG
Nowi i obcy
Sprawa pięknej Zośki
W czasie rozmowy Paluch wypowiadał się tak samo, jak do protokołu w Sądzie Grodzkim w Wiśniczu o kłótni z żoną, o sposobie pozbawienia jej życia przez ogłuszenie kopytem szewskim uderzeniem w tył głowy, a następnie uduszenie, o silnym wzruszeniu i krwotoku z nosa.
Przez godzinę medytował, co zrobić z trupem, po czym zawlókł zwłoki do sieni i nożem szewskim odciął obie kończyny dolne. Nie było to połączone z jakimś większym krwotokiem. Tułów z głową zawlókł do stajni. W stajni owinął odcięte nogi w szmatę, wyszedł z nimi nad rzekę Dłubnię i odwinąwszy ze szmat wrzucił je do rzeki, a sam ze szmatami wrócił do domu.
Tu tym samym nożem odciął głowę, przy czym w niezbyt dużej ilości wypływająca krew spływała na nawóz w stajni. Z głową owiniętą w szmatę udał się w inną drogę – aby nie wydeptać ścieżki – nad rzekę i wrzucił ją do rzeki.
Powróciwszy odciął kończyny górne, a barki odrąbał siekierą, również przy tym krwawienie było nieznaczne. Owinąwszy kończyny górne w szmaty udał się znowu inną drogą nad rzekę i wrzucił je do niej (…). Pięć do sześciu razy wynosił zawinięte w szmatę wyjęte części zwłok i wrzucał je do rzeki.
Nazajutrz po godzinie 7 poszedł z siekierą nad rzekę, aby zobaczyć czy wszystko dobrze ukryte. Zauważył wówczas w krzakach przybrzeżnych zaczepione jelita i płuca. Przyciągnął je do brzegu i odkopawszy siekierą ziemię, zakopał nad brzegiem rzeki, pociąwszy przedtem płuca siekierą. (…) Potem bał się już iść nad rzekę, dowiedziawszy się zaś, że wyłowiono pierś, był pewien, iż sprawa się wyjawi [1].
"Dziewczyna w krakowskim stroju" Piotra Stachiewicza |
[1] Fragmenty cytowanych wcześniej akt sądowych pochodzą z "Pitavala krakowskiego", o którym pisałam wieki temu, a który raz jeszcze polecam wszystkim prowadzącym sesje w Krakowie. Ta książka to prawdziwa kopalnia inspiracji.
Castle Falkenstein: High Adventure in the Steam Age – recenzja / prezentacja systemu
Poza wspomnianą wyżej kwestią, prowadzenie Castle Falkenstein nie przedstawia żadnych szczególnych trudności – każdy MG mogący podeprzeć się choć odrobiną doświadczenia powinien poradzić sobie bez problemu [5]. W razie wątpliwości zaś, wystarczy zajrzeć do sekcji dotyczących prowadzenia. Podręcznik świetnie wszystko wyjaśnia: nie tylko, jak powinien wyglądać prawidłowo prowadzony zeszyt. Oferuje też propozycje różnych stylów gry, sporo pomysłów na przygody w postaci krótkich opisów, charakterystyki najważniejszych NPC-ów (Sherlock Holmes, Jules Verne, Charles Babage i inni). Omówione zostały także struktura przygód, ich cechy charakterystyczne i najistotniejsze z punktu widzenia konwencji motywy, jak choćby Przeznaczenie gorsze niż śmierć (ang. A Faith Worst Than Death). Na samym końcu czeka krótka, sympatyczna przygoda "Jak w zegarku" (ang. Like Clockwork), która dobrze wprowadza w realia systemu. Nie jest to jednak nic szczególnie wyrafinowanego, więc MG, który prowadzi drużynie lubiącej komplikacje może zechcieć dodać co nieco od siebie.
[3] o tym, jak wyglądało to na moich sesjach pisałam w notce "Powrót do Zamku".
Tak bardzo przygodowa przygoda, że bardziej przygodowo już nie można
KB #25 Właściwe pytanie brzmi: z kim nie gram?
Krakowskie Dni z Grami Fabularnymi Lajconik
Rôliste.tv
Faire des jeux de rôle dès l'école maternelle przez yapaka
Znalezione w sieci: Ostatni upadek
Karnawał Blogowy RPG #24 podsumowanie
- Ninetongues "Grawitacja"
- Planetourist "Żywiołak herbaty"
- MareK "Kryzys RPG"
- Nimdil "Co najbardziej pociąga Cię w RPG?"
- Skryba "Co mnie kręci"
- Aureus "Co najbardziej nas pociąga"
- Aravial Nalambar "Bo ja, panowie i panie, nie lubię świata"
- Albiorix "KB #24 i wyżycie twórcze"
- Laveris de Navarro "RPG a pociąganie"
- Tweet "Bełkot paranoika"
- Bard "Co najbardziej pociąga Cię w RPG?"
- Enc "Co Cię najbardziej pociąga w RPG?"
- Kornel "Nic mnie już nie pociąga w RPG"
- Borejko "Co najbardziej pociąga Cię w RPG?"
- Blanche "Nihil novi sub sole"
- Piastun "Czym skorupka za młodu nasiąknie"
- Vladimir "Psychologia marzeń"
- Sakwan "Jestem Elitą"
- Kbender "Co najbardziej pociąga Cię w RPG?"
- Darcane "Co najbardziej pociąga mnie w RPG?"
KB #24 Nihil novi sub sole
Pozapinane prowadzenie
Być może wynika to z moich RPG-owych doświadczeń, być może z faktu, że większość moich graczy to kobiety – trudno powiedzieć. Niemniej jednak, na moich sesjach naprawdę trudno o walkę; zawsze istnieje jakieś alternatywne rozwiązanie sytuacji. | |
Miasto to odpowiednie środowisko dla prawie wszystkich moich scenariuszy. Lubię tworzyć miejskie scenerie, z rozmaitymi lokacjami i NPC-ami jako stałe tła poszczególnych kampanii. | |
W swoich sesjach/ scenariuszach skupiam się na śledztwach i odkrywaniu tajemnic. | |
Z punktu widzenia postaci graczy, moje sesje są raczej bezpieczne – zależy mi na tym, żeby sesje opowiadały ciekawą historię, w związku z tym aby zginąć u mnie „przypadkowo” należy naprawdę bardzo się postarać. | |
Zawsze przygotowuję się na sesje; staram się, aby każdy gracz miał nie tylko swoje pięć minut w scenariuszu, ale również dostał jakiś sympatyczny gadżet. |
Skupiam się na preferencjach graczy bardziej niż na umiejętnościach postaci! | |
Lubię prowadzić sesje w mieście. Urban fantasy to setting doskonały, a steampunk w polu jest równie ciekawy co płodozmian. | |
Pulp jest fajny kiedy nawiązuje do Indiany Jonesa. Pulpa à la Conan nudzi niczym blog Laverisa. | |
Dobra kampania musi wychodzić naprzeciw preferencjom graczy, a dobry pomysł z ich strony jest na wagę złota. | |
Lubię dawać graczom rzeczywistość do odkrywania, miejsca do odwiedzania i postacie do poznawania. Tajemnice są fajne, zagadki nie są. | |
Moje przygody zawsze bazują na interesującej fabule. Żołdak z CKM-em to stanowczo za mało jak na motyw na sesję. | |
Prowadzę bezpiecznie, postacie giną jeżeli gracze się o to proszą. | |
Dobrze przygotowani i ciekawi NPC'e to fundament dobrej sesji. Dramaturgia interakcji między nimi i postaciami graczy gwarantuje dobrą zabawę. |
Wielkie wyrzuty sumienia
Pożegnanie z Zamkiem
Poprowadziłam ostatnią sesję w CF - oczywiście, nie ostatnią w ogóle, bowiem jest to zdecydowanie zbyt dobry system, żeby porzucić go tak po prostu, jednak z pewnością upłynie sporo czasu, nim znowu wrócę do Zamku. Niestety, system jest dość czasochłonny jeśli chodzi o przygotowania - zarówno w przypadku MG, jak i graczy - a że chciałabym w te wakacje wypróbować jeszcze jedną lub dwie gry, jestem zmuszona na na razie pozostawić Toma Olama samemu sobie.
Ze względu na brak pomysłów od tygodnia torturowałam gracza pytaniami o sesyjne oczekiwania. Podczas przygotowań nie czułam, żeby wydobyte zeń odpowiedzi były jakąkolwiek pomocą, ale po wszystkim dowiedziałam się, że to była zdecydowanie najlepsza sesja w CF do tej pory, więc jestem skłonna uznać opłacalność wszelkich trudów. Szczególnie, że udało mi się zmieścić w sesji wszystkie wymagane elementy.
1. Miało być ''z przytupem'', więc Sherlock Holmes wyzwał postać gracza na pojedynek detektywów. Już sam fakt, że taka sława zwróciła uwagę na jego bohatera dodawał wydarzeniom rozmachu.
2. Miał być smok, więc doktor Jean-Michel Charcot okazał się być smokiem; NPC ów stał raczej z boku głównowątkowych wydarzeń, dzięki czemu nie musiałam obawiać, że rozwiąże za gracza wszystkie problemy, z drugiej strony był na tyle ważny, aby można było przeprowadzić z nim kilka krótkich konwersacji. A dyskutowanie z kimś, kto ziejąc ogniem pogania swoich asystentów nie może być nieciekawe.
3. Miała pojawić się zaginiona siostra bohatera - nie ma problemu. Wystarczyło wprowadzić do grupy postaci tła młodą damę, mówiącą po francusku z oryginalnym akcentem, aby reszta mogła, zupełnie naturalnie, objawić się gdzieś po drodze.
4. Miały pojawić się uczuciowe komplikacje - przyznaję, z tym aspektem nie do końca mi się udało. Wydarzenia usunęły postać ukochanej bohatera na dalszy plan, więc jedyne, co zdołałam zaaranżować to oczernienie jej w prasie, z czym gracz szybko sobie poradził.
Jestem zadowolona: podobało się, a co za tym idzie na koniec zostawiłam dobre wrażenie. Teraz czas schować zeszyt MG do szafy, a podręcznik główny i dodatki odłożyć na półkę.
Następnym razem: Chronica Feudalis.
PS. Gdyby ktoś z Was chciał kiedyś prowadzić/ grać w CF być może przyda mu się skrót mechaniki, który przygotowałam dla swoich graczy. Można pobrać go tutaj.
Uwaga administracyjna: chętni do poprowadzenie kolejnej, 25. edycji Karnawału blogowego mogą zgłaszać się do mnie drogą mailową: seelie[at]o2.pl
Karnawał Blogowy RPG #24 Co najbardziej pociąga Cię w RPG?
[...] po prostu tęsknimy za tym. Za strachem, za przygodą, za ryzykiem. I że tę tęsknotę przynajmniej w drobnej części możemy bezpiecznie i skutecznie zaspokoić spędzając czas na grach fabularnych.
Bo chcemy nie tylko przeżywać przygody, ale i je tworzyć – i dla tej władzy demiurga chyba jesteśmy gotowi poświęcić realność prawdziwych przygód. I wreszcie – bo tworząc coś na papierze, taśmie lub scenie możemy pokazać cokolwiek, a nikt na tym nie ucierpi.
Jakkolwiek jako zapalony RPGowiec, żałuję, że gdzieś po drodze przez wielkie dysputy w świecie RPG, zatraciłem to co w nim pokochałem. To co mi się w nim najbardziej spodobało to wspólne spotkania z przyjaciółmi, z MG, czy graczami, w domciu, bądź na konwencie.
Po drugie cenię w grach fabularnych wymiar towarzysko rozrywkowy. Tańczenie nigdy mi nie szło [...] więc chodzenie na tańcowate imprezy mnie nie bawiło. Gry fabularne natomiast to spotkania ze znajomymi, dobra zabawa, interakcja i cała reszta. Można być geekiem, nawet nerdem i nie być odludkiem.
[...] odpowiedź jest dość prosta (...przez chwilę korciło mnie aby napisać tutaj: 'bowiem tak naprawdę jej nie ma' ;P) i zawiera się w jednym zdaniu. Ba, w jednym słowie nawet. W RPG kręcą mnie: marzenia.
Jeżeli nie będziemy innym narzucać, jak mają grać, tylko postaramy się grać tak, by jednocześnie mieć z tego satysfakcję ale też dać do popisu pole dla innych osób – to dla mnie jest tym, co umożliwia frajdę z RPG.
RPG pozwala zapomnieć, uciec gdzieś w inny umysł, innego człowieka, elfa, krasnoluda, cyborga, Obcego. Pozwala przez kilka godzin sesji żyć w innym świecie, nawet jeśli nie lepszym, to ciekawszym, takim, w którym można być kimś więcej niż tylko jedną z miliardów stałocieplnych mrówek.
Do dzisiaj nie bardzo pociąga mnie w RPG idea prostej zabawy bez głębszego sensu. Głęboki sens jest jak sama nazwa wskazuje głęboko zaszyty i ma nikłe szanse objawic się na sesji, niemniej gdzieś tam, w konstrukcji świata czy kampanii są zaszyte nienahalnie artystyczne poszukiwania prawd o wszechświecie ;)
Powiem wprost: nie czuję niezwykłości gier fabularnych/gier w odgrywanie ról. Najprawdopodobniej "wyprały" mnie z tego licznie rozegrane PBFy, w których wypróbowałem około trzydziestu dość różnych postaci.
Jestem cichy. Na co dzień. Za cichy, by poznać mnie naprawdę. Gdy odwiedzam szarą rzeczywistość, odgrywam łagodnego, grzecznego i uległego chłopca. Tak łatwiej. [...] Gra fabularna - tu potrafię wywrzeszczeć komuś w twarz bełkot paranoika. Uwalniam emocje i gram siebie. A jest mnie wielu.
Dzięki RPG sięgnąłem po zupełnie nieznane dzieło Reymonta (Wampir), przeczytałem Czekając na Godota Becketta, zachwyciłem się Zen i sztuka obsługi motocykla Pirsinga, stałem się fanem powieści graficznej Strażnicy. Mógłbym wymieniać jeszcze długo: mniej znane utwory Szekspira, twórczość Witkacego, Wyspiańskiego, ale po co? Napiszę krótko: RPG rozwija!
12. Enc na blogu 3k10
Wracamy po to, by tworzyć, by czuć adrenalinę płynącą w żyłach w momencie, gdy rzucamy kośćmi. By godzinami grzebać w podręcznikach, szukając optymalnych rozwiązań, najfajniejszych mocy do kupienia za ciężko zarobione PD.
Lubię prowadzić ludziom. Póki chce im się przychodzić na sesje, wiem, że czerpią z tego przyjemność. Oni powinni powiedzieć, co ich pociąga w RPG. Jak już kiedyś będę stary i sflaczały, będę miał satysfakcję z tego właśnie powodu, że mogłem znajomym sprawić trochę radochy na sesjach.
14. Borejko na blogu Gry fabularne
Cóż podejrzewam że nie różnię się w tym względzię od większości eRPGwców. Fascynuje mnie więc to co innych (jeśli wierzyć autorom podręczników i ludologom): [...] przeżycia głębokich emocji [...].
[...] taka zabawa pozwala tymczasowo odciąć się od rzeczywistości [...] W tym drugim, może nie lepszym, ale często ciekawszym miejscu, wcielając się w rolę kogoś innego mogę nawet całkować [2].
Papierowe RPG były kolejnym rodzajem gier, z którymi się spotkałem i były one najciekawsze z całej listy. Największą zaletą RPGów był brak ograniczeń. Można było grać kim się chciało, w świecie jakim się chciało i można było robić co się chciało.
Zawsze z zainteresowaniem przyglądam się ludziom gdy tworzą swoich bohaterów - po to by skonfrontować to z tym jakimi są naprawdę. Z jednej strony pozwala to na poznanie – chociażby małej części – ich ukrytej przed światem osobowości, tego jakimi naprawdę chcieli by być... czy też zobaczenie tego czego wg nich samych im brakuje.
Gry RPG są przeznaczone dla elity. [...] jesteśmy jednymi z nielicznych ludzi na świecie, którzy mogą nazywać się Erpegowcamami. Mało kto może poszczycić się w dzisiejszych czasach zdolnością kreatywnego myślenia i rozwiniętej wyobraźni poza nami, no i rzecz jasna dziećmi.
Stojąc w zatłoczonym pociągu metra i gapiąc się w szybę potrafię wyobrazić sobie wiele miejsc, i wiele historii, które mogę opowiedzieć. I staram się to robić, zapraszając inne osoby do mojego prywatnego świata fantazji i pozwalając im wypowiedzieć się i wpływać na własną wizję.
Przypominamy sobie ciekawe, dziwne, śmieszne elementy tak sesji, jak i przygód. Dawni gracze pozostają we wspomnieniach na równi ze swoimi postaciami. Ja w ogóle bardzo lubię uczucie nostalgii.