Castle Falkenstein: przegląd dodatków

share and show love
Minęło już sporo czasu, odkąd trafił do mnie mój egzemplarz podręcznika głównego do Castle Falkenstein – ze względu na związane z przesyłką zamieszanie musiałam naprawdę długo na niego czekać. Przewidziany jako prezent bożonarodzeniowy, ostatecznie trafił do mnie w okolicy urodzin, a więc prawie cztery miesiące później. Dodatkowo żółwie tempo, w jakim zapoznaję się z nowymi RPG-owymi nabytkami sprawiło, że musiało upłynąć jeszcze trochę czasu, nim w końcu zabrałam się za lekturę. Ostatecznie jednak odkryłam system, który teraz jest dla mnie synonimem RPG-owej doskonałości – zawiera chyba wszystko, czego mogłabym oczekiwać od idealnej gry fabularnej. Ma, oczywiście, drobne wady, jednak świetne sesje w CF, jakie miałam przyjemność prowadzić sprawiają, że z łatwością wybaczam twórcom każde potknięcie. Narasta we mnie przekonanie, że Castle Falkenstein już zawsze będzie zajmował pierwsze miejsce na liście moich ulubionych systemów RPG i nigdy nie znajdzie się inny, który mógłby strącić go z piedestału. 

Tym bardziej cieszy mnie, że oto wielkimi krokami zbliża się historyczna chwila, szczęśliwy moment, w którym stanę się posiadaczką wszystkich dodatków do mojego ulubionego systemu. Do pełni szczęścia brakuje mi już tylko „The Lost Notebooks of Leonardo da Vinci”. Z tej okazji na Machinie pojawi się wkrótce nowy cykl artykułów, w postaci serii krótkich recenzji, Castle Falkenstein: przegląd dodatków. 

Wiem dobrze, że CF należy już do RPG-owej historii – jeśli nie prehistorii – mam jednak nadzieję, że znajdzie się kilkoro czytelników, którzy z przyjemnością zapoznają się ze wspomnianymi tekstami. Archeologia może być przecież bardzo inspirująca.

***

Jako, że projekt jest, wziąwszy pod uwagę moje skromne możliwości, iście tytanicznego kalibru zawczasu publicznie ogłaszam jego istnienie - podobno tego rodzaju manewry dobrze robią na motywację. Mam nadzieję, że uda mi się dodawać jedną recenzję miesięcznie – w ten sposób mogę liczyć na to, że przed zamknięciem cyklu „The Lost Notebooks of Leonardo da Vinci” będzie stało na mojej półce obok pozostałych pozycji. Już niedługo na Machinie pojawi się pierwsza recenzja cyklu, prezentująca dodatek „Comme Il Faut”, tymczasem jednak zamieszczam listę wszystkich dodatków, zgodnie z datą publikacji.


PS. Mam nadzieję, że ci czytelnicy, którzy pod notką podsumowującą roczną działalność bloga pisali, że chętnie poczytaliby jeszcze na temat Castle Falkenstein poczują się usatysfakcjonowani.

4 komentarze:

  1. "Tym bardziej cieszy mnie, że oto wielkimi krokami zbliża się historyczna chwila, szczęśliwy moment, w którym stanę się posiadaczką wszystkich dodatków do mojego ulubionego systemu."

    Gratki :)! Sam nigdy czegoś takiego nie napiszę na temat mego ukochanego (...starszego niż CF ;P) Świata Mroku. WW stworzył sobie Uroborosa, który kiedyś musiał się, za przeproszeniem, zeżreć(i tak, drogie dzieci, nastąpił reset "po całości"). Ech. A nWoD to Toreadorzy podpięci pod Gangrele. Czekamy na nieumarłych Wilkołaków.

    Swoją drogą. Mimo że CF wydaje mi się ciekawy, to, poza Twoim blogiem, jest mi obcym systemem. Także, twórz recki śmiało :). A jakbyś jeszcze znalazła czas na ew. udostępnienie (o ile to rzecz oparta na licencji CC jest, oczywiście) scenariusza "W trybikach wojny", byłbym w pełni usatysfakcjonowany ;).

    Peace,
    Skryba.

    OdpowiedzUsuń
  2. EDIT: Toreadorzy podpięci pod Gangrele. Miało być: Brujahy (dawni filozofowie) podpięci pod Gangrele. Wybaczcie mi, wszyscy fani nWoDa ;P.

    Peace,
    Skryba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nimdil jest już w swoim staro-WoD-nym zbieractwie blisko sukcesu (tj. brakuje mu nieco mniej niż 100 podręczników), więc chyba są jakieś szanse, chociaż to oczywiście dużo trudniejsze zadanie niż uzbieranie kompletu CF.

    Z moimi scenariuszami jest, niestety, taki problem, że jedyne, co z nich zostaje, to sterta luźnych notatek, więc żeby jakiś udostępnić w takiej formie, żeby dało się z niego korzystać musiałabym w zasadzie napisać go od zera. Z tym więc raczej będzie problem, chociaż nie mówię nie. Niemniej, zamiast czekać na udostępnienie scenariusza, zapraszam raczej na sesję na jakimś konwencie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaproszenie - przyjmuję :). Choć pewnie będzie z tym problem, bowiem na południu Polski nigdy nie byłem, jeśli o konwentowanie idzie... choć, może się to w niedługim czasie zmieni(ć).

    Peace,
    Skryba.

    OdpowiedzUsuń

comments